Na żywo i w stereo – "Trzynaście powodów"



Clay znajduje na progu swojego domu paczkę. W środku są kasety magnetofonowe. Po ich odtworzeniu słychać dziewczęcy głos – to Hannah Baker. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Hannah popełniła samobójstwo, a teraz wraca zza grobu, by przekazać swoim znajomym wiadomość. Chce im powiedzieć, dlaczego postanowiła zrobić ten krok. I każdy, o kim wspomni w tych nagraniach, ma w jej samobójstwie pewien udział...

Trzynaście powodów to trzynastoodcinkowy serial Netflixa, który zadebiutował w 2017 roku. Scenariusz napisano w oparciu o książkę Jaya Ashera o tym samym tytule.

Głównym bohaterem jest nastoletni Clay. Jest zwykłym chłopakiem, niczym się nie wyróżnia. W liceum wiele osób go zna, ale nie jest zbyt popularny. Chłopak podkochiwał się w zmarłej dziewczynie, ale nigdy nie zdobył się na odwagę, by jej o tym powiedzieć. Teraz zastanawia się, co zrobił, że pojawia się na taśmach. Inni mają powody, by się bać i by Hannah umieściła ich imiona na liście powodów – szykanowali ją, poniżali, puszczali plotki. Ale co zrobił Clay?

Hannah jest jakby drugą główną bohaterką. Po pierwsze to jej historię poznajemy. Po drugie ciągle widzimy ją na ekranie, cofamy się o kilka miesięcy, by zobaczyć, jaka była, co się wydarzyło w jej życiu. Tak naprawdę trudno jednak dostrzec w jej zachowaniu jakąś drastyczną zmianę. Dziewczyna świetnie udaje przed znajomymi, że wszystko jest dobrze, a tak naprawdę dopiero z kaset widać, że dusiła w sobie emocje.
W serialu każdy odcinek poświęcony jest na jeden z powodów samobójstwa Hannah. Nie dostajemy jednak tylko tego, co wydarzyło się już po jej śmierci. Pokazano nam też retrospekcje, które przeplatają się z obecnymi zdarzeniami. To mądre posunięcie, dzięki któremu uzupełnia się wiedzę widza na temat tego, co się stało i jak do tego doszło.
Głównym tematem jest samobójstwo Hannah i powody, dla których postanowiła to zrobić. Jednak akcja skupia się na żywych i na tym, jak oni podchodzą do śmierci koleżanki. Chcą ukryć swoje winny, inni twierdzą, że nic złego nie zrobili. Czy to prawda? Tak naprawdę trudno powiedzieć. Według Hannah wystarczyło to, co robili. Dla niej plotka, zerwane przyjaźnie, tajemnice i nieodwzajemnione uczucia były wystarczającymi powodami, by popełnić samobójstwo. Oglądając serial, ma się jednak wrażenie, że niektórzy zrobili więcej złego Hannah niż inni i nie do końca rozumie się, dlaczego niektóre postacie pojawiają się na nagraniach.
Trzynaście powodów różni się od książki. Pojawia się tu wiele scen, które dotyczą tego, co jest teraz. Uczniowie, którzy są na nagraniach, otrzymują więcej samodzielnych scen – już nie tylko Clay jest ważną postacią. Obserwujemy, jak kasety i to, co ujawniły, zmieniły życie Jessiki, Alexa, Justina i innych. Poznajemy też rodziców dziewczyny i widzimy ich dążenia do prawdy. Clay słucha taśmy przez bardzo długo, zupełnie inaczej niż w powieści. Większą rolę zyskuje też Tony. 
W serialu główną rolę gra Dylan Minnette. Hannah zagrała Katherine Langford. Do tego mamy cały szereg młodych aktorów, a wśród nich Devina Druida, Milesa Heizera, Justina Prentice’a, Alishę Boe, Rossa Butlera. Jestem zauroczona Christianem Navarro w roli Tony’ego. Wśród dorosłych aktorów na pewno wyróżnia się Kate Walsh.
Myślałam, że Trzynaście powodów bardziej mną wstrząśnie. Niestety, przeliczyłam się. Serial był niezły, ale momentami zbyt rozciągnięty. Drażniły mnie też odejścia od książki, choć chyba najbardziej na nerwy działał mi sam Clay i jego próby wymierzenia sprawiedliwości na własną rękę. Po wysłuchaniu taśmy jakiejś osoby od razu do niej biegł i chciał rozmawiać. Miał też zwidy, co niesamowicie mnie denerwowało. Podoba mi się jednak, że wprowadzono wątek tego, jak uczniowie z taśm radzą sobie z wiedzą, którą zdobyli. Każdy miał na to swoją metodę, a obserwowanie ich było dla mnie dużą przyjemnością – wypadli bardzo prawdziwie, naturalnie. To mocny punkt tego serialu.
Jeśli czytaliście książkę, zapewne zerkniecie też na serial. Według mnie ani powieść, ani jej wersja odcinkowa nie są wybitne, są po prostu dobre, przeciętne, bez efektu „wow”. Ważny jest jednak temat, jaki poruszają, i chociażby dla niego warto zapoznać się z jednym bądź z drugim.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że serial nie wywołuje takich emocji, jakie powinien. Nie czytałam jeszcze książki, więc od niej zacznę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka mi się podobała;)Serial na pewno obejrzę;)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!